Naturalny związek z elektrotechniką: Piotr Pętlak i ERKO

05/08/2022
Piotr Pętlak prezes Erko

Rozmowa z Piotrem Pętlakiem, prezesem ERKO Sp. z o.o. Sp.k. z okazji 40-lecia firmy

Często ludzie, zwłaszcza na początku kariery, nie wiedzą jeszcze dokładnie, w jakim kierunku chcą podążać. Czy zawsze Pan wiedział, że to właśnie z branżą elektrotechniczną zwiąże swoją przyszłość?

To ciekawe pytanie i niełatwo na nie odpowiedzieć, jeżeli nie wie się, co to znaczy „na początku kariery”. W moim przypadku już pod koniec szkoły podstawowej interesowałem się układami elektrycznymi i elektronicznymi, składając własne mikroinstalacje w domu, a ponieważ czasy wówczas były niepewne, za radą rodziców zamiast iść do liceum, wybrałem technikum elektryczne, które było niedaleko od domu. Od zawsze lubiłem majsterkować, na początku przy rowerze, potem przy motorowerze, później w każde wakacje pomagałem tacie w firmie. Związek z elektrotechniką był dla mnie naturalny tak samo jak oddychanie. Dlatego po technikum elektrycznym wybrałem się na studia na Wydziale Elektrycznym Politechniki Gdańskiej. Patrząc na tę początkową ścieżkę kariery, a potem podjęcie od razu pracy w firmie taty, łatwo można stwierdzić, że nie miałem dylematu.

W naszym kraju popularne jest przysłowie „Z rodziną dobrze tylko na zdjęciach”. Firmy rodzinne są jednak tego najlepszym zaprzeczeniem. Jak to wygląda w ERKO?

Dla mnie to slogan, niemający odzwierciedlania w rzeczywistości. Doświadczenia firm europejskich mówią całkiem coś innego. Firmy rodzinne są z natury silne i długowieczne. Nie są to spółki powołane dla jednego krótkiego przedsięwzięcia, które mogą zostać zamknięte po osiągnięciu celu. Aby firma rodzinna funkcjonowała prawidłowo, potrzebne są silne wartości i zgoda w rodzinie. Nie może być żadnego przymusu. Wszyscy członkowie naszej rodziny byli zaangażowani w biznes, ale nie zobowiązani do jego kontynuacji. Przygotowanie do sukcesji odbywa się zwykle już w domowych warunkach np. podczas codziennych śniadań czy kolacji. Rozmowy o biznesie, bez podkreślania stresu i zmęczenia, stwarzają obraz interesującego życia, w którym można się spełniać i realizować swoje marzenia. Dzieci zawsze uważnie obserwują rodziców: albo zostaną zakodowane do przejęcia firmy, albo skutecznie zniechęcone. Poznałem tę prawdę dopiero kilka lat temu podczas Kongresu Firm Rodzinnych organizowanego przez Instytut Biznesu Rodzinnego w Poznaniu pod przewodnictwem dr Adrianny Lewandowskiej. Dowiedziałem się wówczas również, że przygotowanie do sukcesji trwa około siedem lat. Ta wiedza jest naturalna w państwach Europy Zachodniej, ponieważ firmy wielopokoleniowe istnieją tam od zawsze. Polska miała to nieszczęście, że po drugiej wojnie światowej własność prywatna została w dużej mierze zniszczona przez ówczesny system.

Jestem przedstawicielem drugiego pokolenia rodziny Pętlaków. Założycielem ERKO w roku 1981 był Roman Pętlak – mój tata, a niedługo potem dołączyli do niego jego bracia: Józef i Jan. Obecnie właścicielami są ich synowie, jest nas w sumie czterech: Maciej, Marcin, Michał i Piotr.

Mój tata zmarł gwałtownie w 2000 roku. Jako najstarszy syn nie byłem przygotowany w ogóle do tak błyskawicznej, bo dwutygodniowej sukcesji. Jednak patrząc wstecz, widzę, jakie czynniki zadecydowały o utrzymaniu organizacji. Po pierwsze, przez całą moją młodość miałem wpajane przez rodziców wartości, które są niezbędne w życiu i biznesie. Po drugie, mój tata miał wyjątkowy styl pracy np. sporządzał notatki zawierające dane i przemyślenia – były one dla mnie swoistym kanałem informacyjnym, łącznikiem między mną a tatą po jego śmierci. Po trzecie, otrzymałem wsparcie od zaangażowanych współpracowników, a następnie wraz z bratem i kuzynami rozwinęliśmy firmę do stanu obecnego.

ERKO nadal szczyci się, że jest firmą rodzinną, nie tylko na najwyższych szczeblach zarządzania. Dotyczy to także relacji i stosunków między pracownikami. Nasze dwie lokalizacje to niewielkie miejscowości: Jonkowo koło Olsztyna oraz Czeluśnica niedaleko Jasła. Funkcjonujemy w małych społecznościach jako stosunkowo duży pracodawca. Pracują u nas członkowie rodzin: córka z matką, syn z ojcem, bracia i siostry. Jako właściciele czujemy ogromną odpowiedzialność za rodziny naszych współpracowników i cieszymy się, kiedy możemy wspólnie rozwijać naszą organizację i kompetencje całej załogi.

W przypadku firm rodzinnych zakładamy zwykle, że będzie ona przekazywana z pokolenia na pokolenie. Był Pan od małego wychowywany na sukcesora? Czy przygotowuje Pan swoje dzieci do przejęcia firmy?

Mając od kilku lat wiedzę, jak powinna być przygotowana sukcesja, zmieniliśmy swoje nastawienie do zapewnienia długowieczności ERKO. Moi dwaj synowie: Adam i Wojtek już pięć lat temu brali udział w „Akademii sukcesora”, która polegała na odwiedzaniu dużych, dobrze zorganizowanych firm rodzinnych w Polsce i wykonywaniu dla nich projektów w gronie innych potencjalnych sukcesorów. Spisaliśmy też dokładnie zasady i wartości, które są nierozerwalnie związane z ERKO. Jeżeli te wartości są zbieżne z wartościami członka rodziny, jeżeli spełnią kryteria wejścia do firmy i dają szansę na wartościowy rozwój, to proces wejścia do firmy jest dość oczywisty: najpierw przekazywanie i pozyskiwanie wiedzy, następnie władzy w małych projektach czy obszarach, potem większych, aż do przekazania własności.

Założyciel ERKO, Pański ojciec, zostawił zeszyt z notatkami, które były dla Pana drogowskazem do kontynuowania działalności firmy. Co cennego zawierały? Jakie informacje miałby Pan do przekazania swojemu następcy?

Tak, to prawda. Notatki mojego taty były przeglądane przez osoby związane z biznesem rodzinnym w Polsce i były dla nich dużym zaskoczeniem. Mój tata czytał bardzo dużo książek związanych z historią. Wydaje mi się, że właśnie dlatego potrafił wyciągać prawidłowe wnioski i myśleć na kilkadziesiąt lat do przodu. Był wizjonerem. Miał dobry zwyczaj notowania swoich myśli i rozważań. Mimo że zasięgał wielu opinii od ludzi wokół siebie, spisywał wnioski i wracał do tych notatek oraz swoich przemyśleń. Tak jak mówiłem wcześniej, te notatki były pomostem umożliwiającym trwanie firmy po jego śmierci. Niektóre z tych złotych myśli są teraz wykładane na kursach nowoczesnego marketingu. To się wydaje zabawne, że pochodzący z ubogiej podkarpackiej wioski konstruktor ze Stoczni Gdańskiej, a następnie przedsiębiorca miał tak trafne spostrzeżenia dotyczące rynku, ludzi i pracy. Mój tata jest dobrym przykładem do naśladowania.

Jaka jest różnica między wiedzą a doświadczeniem? Co ma dla Pana większą wartość w biznesie?

Doświadczenie zdobywa się samodzielnie na własnych porażkach i sukcesach, a wiedzę możemy pozyskać od osób innych czy wyczytać z książek. Największą wartość w biznesie ma suma tych dwóch składników. Wiedza może przyśpieszyć trafniejsze podejmowanie decyzji, zmniejszyć ryzyko popełnienia błędu, oszczędzić czas. Doświadczenie, zwłaszcza to bogate i różnorodne, pozwala budować biznes niemal intuicyjnie. Oczywiście to nie wszystkie czynniki skutecznego zarządzania. Bardzo cenię sobie zespół, z którym współzarządzam firmą ERKO. Nasze różne punkty widzenia dotyczące tego samego zjawiska czy mnogość pomysłów to najcenniejsze fundamenty naszej organizacji. Niezwykłą radość sprawiają mi młodzi ludzie w naszej spółce: rozwijają się, awansują, realizują się w coraz większych i ważniejszych wyzwaniach. Inżynierowie z kilkuletnim doświadczeniem dyskutują jak równy z równym z profesorami i doktorami uczelni. To utwierdza mnie w przekonaniu, że ERKO jest w dobrym miejscu.

Model firmy zorientowany wyłącznie na zysk przestaje się opłacać i nie jest już dobrze postrzegany. Jakie działania wzmacniają siłę biznesową ERKO?

Wrócę znów do myśli mojego taty. Mówił mi często: „Piotr, nie myśl o pieniądzach jako celu. Myśl o pieniądzach jak o narzędziu do realizacji celów. Rób to, co ludziom jest potrzebne, a o pieniądze się nie martw – przyjdą same”. Naturalną rzeczą jest, że zysk w firmie tak dynamicznie rozwijającej się (20% rok do roku) jest niezbędny. My pielęgnujemy wartości, które są ponad materialny wyznacznik biznesu. Dzięki temu nasza firma to dobre miejsce pracy. Zaangażowanie, współpraca, kreatywność, profesjonalizm oraz poczucie odpowiedzialności za nasze działania i produkty to są podstawowe wartości naszej społeczności. Po prostu dbamy o siebie nawzajem. Czasami spieramy się w różnych kwestiach, ale najważniejsze jest, żeby spotkanie skończyło się uśmiechem i poczuciem osiągnięcia dobrze wypracowanej idei.

Wspieramy lokalną społeczność oraz szkolnictwo zawodowe Jestem fundatorem Nauticus Yacht Club Olsztyn – Klubu sportowego dla młodych żeglarzy, który 12 lat temu był 42. w tabeli, a obecnie jest na 3. miejscu w Polsce. Dzięki tej inicjatywie kilka tysięcy młodych osób mogło poznać smak żeglarstwa śródlądowego i morskiego. To wspaniałe, jak dzieci bez poczucia własnej wartości, zalęknione i zasiedziałe w domach, za namową rodziców i przy wsparciu trenerów zdobywają pierwsze doświadczenia na wodzie, a potem, jeżeli poczują pasję, stawiają czoła przyrodzie: wiatrowi, słońcu i falom. Regaty żeglarskie to dużo pracy, nauki i wyrzeczeń, wiele porażek, z których można wyciągać wnioski i budować osobowość. To szkoła życia. Widzę po latach jak ta młodzież chodzi z pewnym, spokojnym wzrokiem, dumna, wyprostowana. Wiem, że da sobie radę w życiu ze swoimi niepowodzeniami i chwilowymi porażkami – każde doświadczenie będzie przekute w sukces.

Czy ma sens układanie strategii dla firmy w tak niestabilnych, chaotycznych czasach? Wydaje się, że większego znaczenia nabiera reagowanie na bieżącą sytuację. Czy wytycza Pan konkretne cele, czy zdaje się na los?

Strategia firmy jest wbudowana w genach właścicieli oraz przekazywana pracownikom, którzy swoimi wartościami ją wzmacniają. Czas pandemii wykorzystaliśmy bardzo skrupulatnie. To był idealny moment na zbudowanie strategii z pomocą 24-osobowego zespołu menedżerów i specjalistów.

nowa fabryka ERKO

W tych trudnych czasach podjęliśmy wspólnie decyzję o budowie nowej fabryki o wielkości 12 000 m². Wydatek 37 milionów złotych to dla nas ogromne wyzwanie. Podjęcie tej decyzji nie byłoby możliwe, gdyby nie staranie opracowana strategia zgodna z wizją właścicieli, kadry menadżerskiej i pracowników liniowych. Nowoczesny zautomatyzowany obiekt wraz z centrum badawczo-rozwojowym obecnie staje się rzeczywistością.

Według mnie, obecne czasy promują firmy działające zespołowo. Gwiazdy nie wygrywają meczu – potrzebna jest drużyna mająca wspólny cel. Naszym celem jest stworzenie rodzinnej grupy stabilnie rozwijających się spółek, zarządzanych przez rodzinę. W naszym DNA jest elastyczność. Dysponujemy umiejętnością dostosowywania się do potrzeb klienta. Jesteśmy i będziemy spółką technologiczną, podejmującą się najtrudniejszych wyzwań, będącą solidnym i pewnym partnerem dla tych, którzy nam zaufali. Będziemy nadal się rozwijać w strategicznych obszarach. Nasza dywizja AERO, produkująca podzespoły do silników dużych samolotów pasażerskich, zdobywa coraz mocniejszą pozycję. Rozwijamy także dywizję ROBOTICS, której misją jest tworzenie rozwiązań dla automatyzacji i robotyzacji procesów produkcyjnych. Trendy demograficzne w naszej części świata w zasadzie gwarantują nam sukces. Każdą maszynę, gniazdo, linię technologiczną czy urządzenie tworzymy “jakby dla siebie “, to znaczy, że firmy otrzymają najlepsze rozwiązanie chroniące ludzi, poprawiające jakość produktu, efektywność, uwalniające pracowników od czynności nużących, niebezpiecznych i źle wpływających na zdrowie.

Cel jest jasny, natomiast droga do niego jest bardzo zmienna i dynamiczna. Zmiany wpisane są w codzienność ERKO. Podczas rozmów kwalifikacyjnych upewniamy się, że kandydat naprawdę chce się rozwijać i jest gotowy na niespokojne, pełne przygód i wyzwań życie zawodowe.

Gdyby nie pracował Pan w ERKO, czym by Pan się zajmował?

Gdyby życie nie doprowadziło mnie do ERKO, najpewniej byłbym podróżnikiem. To było moje marzenie, kiedy siedziałem w pokoju 9 m² na 6. piętrze w Olsztynie. Paszporty nie były rzeczą oczywistą, a wyjazd za granicę praktycznie niemożliwy. Czytałem wiele książek podróżniczych i marzyłem całymi dniami o możliwości podróżowania i poznawania świata. Teraz, mimo odpowiedzialnego stanowiska, staram się realizować te marzenia z dzieciństwa. Podróże inspirują mnie, przygotowują na wyzwania w biznesie, umacniają myśli – podobnie jak hartuje się stal. Po powrocie z takich trudnych krajów jak: Kirgistan, Tadżykistan, Mongolia, Boliwia czy Laos wyzwania stają się znacznie łatwiejsze i mniej stresujące. Ten reset jest dla mnie absolutnie niezbędny, ponieważ jako właściciele żyjemy firmą 24 godziny na dobę.

W jaki sposób świętuje Pan 40-lecie firmy ERKO?

Z okazji jubileuszu zrobiliśmy sobie prezent w postaci przeprowadzki całego zakładu produkcyjnego i biur zlokalizowanych w Jonkowie do nowej siedziby. Ogromną radość sprawiało nam tworzenie idealnego miejsca pracy nastawionego na realizację potrzeb pracowników. Zależało nam na spokojnym miejscu do kreatywnej pracy, gdzie oprócz owoców i kawy będzie możliwość odpoczynku, małej rehabilitacji wyciszenia się w hamaku brazylijskim lub też rozładowania emocji na worku bokserskim. Stołówka zaprojektowana jak restauracyjna, ciepłe posiłki, idealne warunki sanitarne, w szatniach zdrowe oświetlenie oraz integracja sensoryczna powodują, że obiekt będzie dla nas przyjazny, zdrowszy, niemęczący. Spowoduje, że praca będzie lżejsza, a wyniki będziemy osiągać z większą przyjemnością. To ukoronowanie czterdziestolecia ERKO i ogromne zadowolenie dla właścicieli i zespołu zarządzającego. Znakomicie wykorzystaliśmy ostatnie dwa lata na realizację tej inwestycji, a wcześniejszą pracą zabezpieczyliśmy wizje i strategię, która umożliwi kontynuację rozwoju firmy rodzinnej o bliskich każdemu rodzinnych wartościach.

Dziękuję za rozmowę
Małgorzata Kozińska

Zapisz się na bezpłatny newsletter